♥

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział III, cz. I

Hej wszystkim. No to jedziemy z nowym rozdziałem! Miłego czytania!
***
-Kobiety...-szepnął Fred i uśmiechnął się do Hermiony. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna patrzy się cały czas w miejsce, w którym stała Angelina, a oczy ma wypełnione łzami.-Naprawdę pomyślałaś, że my... razem...?
-No... Tak jakby...
-Przykro mi, że tu przyszła, nie wiem co jej przyszło do głowy...-westchnął chłopak i przytulił dziewczynę.
-Eee... Halo... Ja nie chce wam przeszkadzać... ale stoimy na środku ulicy. Ludzie się na nas gapią...-powiedziała Ginny i rozdzieliła kochanków. -Możecie się zająć sobą w domu. -zakończyła. Oboje się z nią zgodzili i podreptali do drzwi sklepu. W pomieszczeniu unosił się słodki zapach cukierków z Bombonierki Lesera. Wszędzie roiło się od rozkrzyczanych dzieciaków, rodziców ganiających za nimi oraz nastolatków rozchwytujących wszystkie towary. Było też kilku staruszków, którzy chcieli kupić swoim wnuczętom "coś unikatowego".
-Niezły dzisiaj ruch. Nigdy takiego nie było gdy ja i Geo...-głos mu się załamał. Hermiona objęła go.
-Spokojnie... Nie mamy pewności, że on nie żyje...-weszła pomiędzy rudzielców i pociągnęła ich za sobą. Gdy byli już w mieszkaniu Fred powiedział:
-Mamy tylko 2 łóżka, więc wy się kładźcie, a ja... posiedzę.
-Nie nie. Ja nie jestem śpiąca.-zaczęła Ginny.
-Przecież nie spałaś prawie całą noc. Na zostanę. Wy śpijcie.- zaprotestowała Miona.
-Nie. Ty jesteś w CIĄŻY. Nie zapominaj o tym. Po tych wszystkich przejściach...
-No co? Po jakich przejściach? To WY straciliście całą rodzinę. Nie ja, tylko WY.- przerwała ciężarna Fredowi.
-Och, uciszcie sie! Marsz do łóżek! Ja zostaję! Poczytam!- zadecydowała Ginny.
***
-Słyszysz?- Hermiona szepnęła do Freda. Leżeli teraz w łóżkach. Nie mogli zasnąć.
-Ginny... Czy ona...
-Płacze. Idę do niej.- dziewczyna wstała i poszła do przyjaciółki. Do pokoju, w którym siedziała rudowłosa, trzeba było przejść przez długi korytarz. Dwie ściany, które go tworzył, zupełnie sie różniły. Jedna z nich, ta po prawej stronie Hermiony była pomarańczowy. Na jej dole widniał napis "Ściana George'a". Wisiały na niej zdjęcia małego rudzielca. Na jednym z nich machał wielkim lizakiem w kształcie głowy smoka, na innym ujeżdżał zielonego kuca. Miał tam też oprawione w ramki wycinki z gazet, tak stare, że nie można było nic z nich odczytać.
Druga ściana sprawiła, że Hermionie zaparło dech w piersiach. Na dole był wielki napis "Ściana Freda", a na górze... Och, to był raj. Wszystkie zdjęcia, dokładnie WSZYSTKIE przedstawiały ja i Freda. Od jej 1-szego roku w Hogwarcie do ich ostatniego zdjęcia przed kempingiem. Nie, zaraz, te z kempingu też już trafiły na ścianę. Hermiona pomyślała, że mogłaby patrzeć się na to do końca życia. Stała tak wgapiając się w ścianę, gdy nagle usłyszała walenie do drzwi...
***
Bardzo Was przepraszam, że tak krótko, ale niestety nie mam czasu pisać ;__;
I tak długo zbierałam się do napisania kolejnego rozdziału. Niestety w poniedziałek wyjeżdżam z chórem na Węgry i do Macedonii (Ohrid Choir Festival) i wracam dopiero 29.08 ;c
Postaram się napisać coś jeszcze przed wyjazdem, ale nie obiecuję...
Trzymajcie kciuki za mnie i za chór ;) ♥♥♥
Całusy!

P.S. Zostawcie po sobie ślad w komentarzu ;)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdz. II


Hej! Co u Was słychać? Jak minął weekend? Czytajcie i komentujcie! ♥***

-CHOLERA JASNA!
-Miona? Miona, co jest?-zapytała przerażona Ginny. Hermiona wybiegła z łazienki i zaczęła machać przyjaciółce testem ciążowym przed twarzą. Miała przerażony wyraz twarzy.
-Jestem...-wydyszała-Je-jestem... BĘDĘ MIAŁA DZIECKO!-rozpłakała się na dobre.
-Ale przecież testy ciążowe mogą się...-zaczął Fred.
-TRZY RAZY SPRAWDZAŁAM!-wrzasnęła Hermiona.
-No dobra, ale kto jest ojcem?-zapytał chłopak.
-Ty...-szepnęła Miona w odpowiedzi.
-S-słucham?
-Jesteś ojcem mojego... NASZEGO dziecka!
-Ale jak to? To wy...-spytała Ginny.
-Tak. W drugim tygodniu kempingu. 
-A nie Ron?
-Coś Ty. Z nim nigdy bym tego nie zrobiła!-zerknęła na Freda. Trzymał twarz w rękach więc nie wiedziała czy się cieszy czy nie. -Fred... Jeśli to problem... to mogę je usunąć...
-Zwariowałaś?-powiedział.-Ja... Mój Boże... Kocham Cię-Hermiona nie wytrzymała i znów zaczęła płakać. Rzuciła się też na Freda i przytuliła go. Nigdy nie była tak szczęśliwa. Potem, bez namysłu, pocałowała go w usta. Przepłynęła przez nią fala ciepła, jakiej nie czuła nigdy. Gdy całowała Rona czuła się tak, jakby to była jej praca. Uczucie nudy. To było takie monotonne poruszanie wargami. Ale Ron nie żyje. Oczywiście, że się z tego nie cieszyła. Ale na szczęście ominęła ją konieczność złamania mu serca.
-To już wiemy kto śpi w małżeńskim.- powiedziała Ginny i z uśmiechem położyła się na małym łóżku.  Gdy zakochani oderwali się od siebie, wszyscy troje stwierdzili, ze trzeba się kłaść.
Ale tej nocy nikt nie spał. Każdy myślał o tym, co będzie dalej. Gdzie teraz wrócą? Jak? Co ze sobą zrobią? Skąd wezmą pieniądze na życie?


Rano Ginny wstała z łóżka pierwsza. Przygotowała bagaże do dalszej drogi i obudziła Freda i Hermionę.
-Co my teraz zrobimy? Gdzie pójdziemy?-odezwała się Miona, przerywając milczenie przy śniadaniu.
-No nie wiem... Możemy teleportować się na Pokątną... Nad moim... Naszym sklepem jest przecież kawalerka... Prześpicie się, a ja pomyślę, co dalej.-powiedział Fred.
-No... Może być...-zakończyła rozmowę Ginny. Po 10 minutach wszystko było gotowe. Po pożegnaniu z Melody, wszyscy teleportowali się przed wejście "Magicznych Dowcipów Weasley'ów". To co Hermiona tam zobaczyła, zwaliło ją z nóg. Angelina Johnson ubrana w krótką sukienkę, biegła z rozchylonymi ramionami do Freda.
-Fredi! Kochanie! Wróciłeś! Tak tęskniłam!- rzuciła się w jego ramiona.
-Eee... Fred?- Hermiona miała łzy w oczach. Ginny ścisnęła jej rękę. 
-Angelina...-Fren nie zwrócił uwagi na Hermionę- przecierz już o tym rozmawialiśmy. 
-Ale kochanie...
-Jakie kochanie? ZERWALIŚMY. JA cię nie kocham. I nie obchodzi mnie co Ty do mnie czujesz.-objął Hermionę.- To tylko nieporozumienie, kochanie. Nie przejmuj się.-powiedział do niej.
-Kochanie??? Ko-kochanie...- Szepnęła Angelina, zalała się łzami i uciekła.
***
Na dziś to tyle, bo nie mogę już pisać ;c
Jeśli czytacie te moje nędzne wypociny to zostawcie po sobie komentarz ;)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdz. I

Miłego czytania!
***
Troje upadli na mokrą trawę. Hermiona właśnie miała wstać, gdy poczuła niemiłosierny ból brzucha, tak silny , że zgięła się wpół i krzyknęła. Potem wszystko powoli wracało do normy. Gdy otworzyła oczy, uświadomiła sobie, że leży w objęciach Freda, na białej ławce przy zamkniętym spożywczaku. Obok nich siedziała Ginny. Wszyscy byli w szoku po tym, co się właśnie stało. Po chwili Fred mruknął coś w rodzaju "Idziemy do Motelu", wziął Hermionę na ręce i ruszył przed siebie w mrok nieznanego świata mugoli. Za nim, chwiejnym krokiem poszła posłusznie Ginny. Po 5 minutach marszu Hermiona powiedziała:

-Doceniam to, Fred, ale nie musisz mnie nosić.
-Jesteś tego pewna? Bo twój brzuch...-wyjąkał.
-Tak. Możesz postawić mnie na ziemię.-odpowiedziała spokojnie i poczekała, aż chłopak ją postawi. Gdy jej stopy dotknęły ziemi, dziewczyna zachwiała się i upadła prosto w ramiona Freda.
-Mówiłem.-Uśmiechnął się Fred, wyraźnie zadowolony faktem, że może nosić Hermionę na rękach. Ginny zachichotała. Potem szli już tylko w milczeniu. Po 30 minutach drogi przed ich oczami stanął duży, 3 gwiazdkowy Motel.
-Dzięki Bogu!-krzyknęła Ginny i pobiegła do szklanych drzwi. Na recepcj stała młoda kobieta i bawiła się... różdżką.
-Fred, chodź szybko!- powiedziała Gin półgłosem. Gdy wszyscy zobaczyli kobietę, Fred uśmiechnął się i szepnął "Melody", po czym wszedł do środka.
-Mel! Tyle lat!-powiedział od progu, po czym położył Hermionę na białym, skórzanym tapczanie obok recepcji.
-Fred? Fred Weasley? To naprawdę ty?- wytrzeszczyła oczy.
-Oczywiście!-odrzekł Fred i przeszedł do rzeczy- Masz może wolny 3-osobowy pokój? Dla dziewczyn i dla mnie. Tak przy okazji: To jest Hermiona Granger. Moja... właściwie nasza przyjaciółka.-wskazał na Hermionę, która usilnie próbowała nie okazywać bólu brzucha, który miała zapewniony dzięki kolejnej porcji skurczów. Wiedziała na pewno, że pobledła na twarzy.
-Melody Weasley. Kuzynka Freda i Gin.-przedstawiła się, ale nadal stała w okienku.- A właśnie. Czemu jesteście sami?-zapytała. Fredowi zaszkliły się oczy.
-Jutro Ci powiem, teraz jak najprędzej daj nam pokój. Miona nie czuje się najlepiej...-zakończył temat, zabrał kuzynce klucz i ruszył do pokoju. Kilka sekund potem zawrócił, wziął Hermionę na ręce i odszedł dumny jak paw. Ginny, zwijając się ze śmiechu ruszyła za nimi.
Gdy byli już w pokoju okazało się, że mają jedno łóżko małżeńskie i jedno dla dziecka.
-W takim razie ja śpię sam, a wy razem.-oświadczył Fred i "walnął się" na łóżko.
-To ja ten... No... Eee... Och, ACCIO!-powiedziała zmieszana Ginny. Nie chciała wracać myślami do tematu autokaru.
Na podłodze pojawiły się wszystkie rzeczy Miony, Ginny i Freda, który były w autokarze. Hermiona jednym ruchem zgarnęła kosmetyczkę i ruszyła do łazienki bez słowa. Chwilę potem przyszedł list do Ginny z Ministerstwa.
-Cholera! To bez sensu! Przecież tu są sami czarodzieje!-warknęła i podarła list.-Hermi, wyłaź stamtąd! Chcę...
-CHOLERA JASNA!-przerwał jej wrzask z łazienki.
***
To by było na tyle... Papa!

Prolog

No to zapraszam na krótki prolog c;
***

Za oknami było już ciemno. W szyby pukały obfite krople deszczu. Hermiona Granger siedziała w autokarze obok swojego chłopaka Rona, który spał z twarzą przylepioną do okna. Za nią jej przyjaciółka, Ginny Weasley, słuchała muzyki na słuchawkach, przytulona do śpiącego Harry'ego Pottera. Gdzieś dalej słychać było głośne rozmowy bliźniaków: Freda i George'a. Cała rodzina Weasley, Hermiona, Harry, Lee Jordan, Lavender Brown oraz Padma i Parvati Patil wracali z wspaniałego kempingu nad jeziorem. 3 miesięcznego kempingu, który wygrali na jakimś Magicznym Festynie. Wszyscy bawili się świetnie. No może prawie wszyscy. Hermiona była chyba jedyną osobą, która pragnęła powrotu do domu. Wszystko przez Rona. Chłopak niemiłosiernie wkurzał ją podczas wakacji, ciągle flirtując z Lav i usprawiedliwiając się, że to tylko żarty. Teraz to właśnie Hermiona jechała z uśmiechem na ustach, przekonana, że jej męki dobiegły końca.Jej dobry nastrój dobiegł końca chwilę po tym gdy Fred przechodził obok niej i Ginny, aby podać swojej mamie sweter. Hermiona już wcześniej zauważyła, że chyba jest coś nie tak z autokarem, ale przeraziła się gdy usłyszała słowa kierowcy: "Hamulce nam wysiadły, wezwijcie pomoc", które niby po cichu wypowiedział do telefonu. Fred, który prawdopodobnie też to słyszał, złapał ją i Ginny za ramię, otworzył drzwi autokaru i wyskoczył razem z dziewczynami, osłaniając je własnym ciałem.
***
Mówiłam, że będzie krótko? c;
Mam nadzieję, ze pierwszy rozdział dam radę napisać dłuższy...