Następnego dnia wszyscy postanowili pojechać do Nory. Po południu wezwali Błędnego Rycerza. Hermiona i Fred próbowali być dla siebie mili, ale po kłótni w łazience trudno było im ze sobą wytrzymać. Przyszła matka bała się, że zostanie z maleństwem na lodzie. Nie wiedziała, czy jej rodzice zaakceptują ciążę i czy będą chcieli ją przyjąć. A jeśli się od niej odwrócą? Gdzie się zatrzyma? Nie może wiecznie mieszkać u Weasley'ów, poza tym, co powie, gdy zacznie rodzić? A w dalszym życiu nikogo nie znajdzie, bo kto chciałby się wiązać z dziewczyną, która w tak młodym wieku zaszła w ciąże po pierwszym razie, a na dodatek chłopak, z którym to zrobiła się od niej odwrócił.
Ginny przez całą drogę widziała zmartwioną twarz przyjaciółki. Postanowiła dowiedzieć się czym się martwi jej starsza koleżanka zaraz po wejściu do pokoju.
Dlatego zaraz po rozpakowaniu rzeczy Ginny rozpoczęła rozmowę.
-Hermiono. Widzę, że coś cię martwi. Możesz mi zaufać, nikomu nie powiem.
-Bo... - westchnęła Hermiona - Chodzi o Freda. On... powiedział, że żałuje tego, co zrobiliśmy. Że nie chce tego dziecka. Ja... - głos jej się załamał, a po policzkach spłynęły jej łzy.
-Chciałaś powiedzieć mojej mamie, prawda? - Ginny objęła przyjaciółkę.
-Tak - szepnęła starsza. - Na początku także się bałam, ale potem zdałam sobie sprawę, że... że nie możemy tego ukrywać. To nie wyjdzie na dobre ani nam ani maleństwu. Ale Fred... On chcę zrobić z tego tajemnicę. Ale ja nie chcę tak żyć! Czułabym się o wiele lepiej, gdyby wszyscy się o tym dowiedzieli.
Dlatego zaraz po rozpakowaniu rzeczy Ginny rozpoczęła rozmowę.
-Hermiono. Widzę, że coś cię martwi. Możesz mi zaufać, nikomu nie powiem.
-Bo... - westchnęła Hermiona - Chodzi o Freda. On... powiedział, że żałuje tego, co zrobiliśmy. Że nie chce tego dziecka. Ja... - głos jej się załamał, a po policzkach spłynęły jej łzy.
-Chciałaś powiedzieć mojej mamie, prawda? - Ginny objęła przyjaciółkę.
-Tak - szepnęła starsza. - Na początku także się bałam, ale potem zdałam sobie sprawę, że... że nie możemy tego ukrywać. To nie wyjdzie na dobre ani nam ani maleństwu. Ale Fred... On chcę zrobić z tego tajemnicę. Ale ja nie chcę tak żyć! Czułabym się o wiele lepiej, gdyby wszyscy się o tym dowiedzieli.
-Musicie porozmawiać.
-Próbowałam! - skłamała Hermiona.
-W takim razie, jeśli to dla ciebie lepsze, musisz sama powiedzieć o tym mojej mamie.
-Ale boję się jej reakcji.
-Nie martw się, pójdę z tobą.
-Próbowałam! - skłamała Hermiona.
-W takim razie, jeśli to dla ciebie lepsze, musisz sama powiedzieć o tym mojej mamie.
-Ale boję się jej reakcji.
-Nie martw się, pójdę z tobą.
-Kiedy?
-Dziś po kolacji. Trzeba to załatwić jak najszybciej - Ginny zakończyła rozmowę.
Wieczorem, przy kolacji atmosfera była dość gęsta. Dało się wykryć nerwy obu dziewczyn. Ginny także się denerwowała, bo wiedziała, że jej mama może nie poradzić sobie z tak ciężką wiadomością. Ale teraz to Hermiona była najważniejsza.
Po posiłku panowie poszli na dwór, ponieważ było jeszcze dość jasno. Dziewczyny zostały, pod pretekstem pomocy. Pani Weasley na początku chciała, aby poszły i cieszyły się resztką wakacji. Chciała zostać sama, żeby móc w spokoju opłakiwać zmarłych w wypadku. W normalnej sytuacji dziewczyny zgodziłyby się, natomiast teraz nie mogły zwlekać.
-Pani Weasley... - zaczęła Hermiona.
-Tak, kochanie? - odpowiedziała wdowa.
-Muszę pani powiedzieć coś ważnego. To najprawdopodobniej nie będzie dla pani miła wia-wiadomość, ale... - głos jej się załamał. Ginny wiedziała co robić i w geście otuchy i wsparcia ścisnęła jej dłoń - Ale nie mogę tego dłużej ukrywać. - zerknęła na kobietę i z przykrością zauważyła, że ta zbladła.
-Mów. Nie musisz się mnie obawiać.
-Ja... Ja jestem w ciąży.
-O Boże... - szepnęła Molly - Ale... ale z kim? Z... z R o n e m?
-Nie - słowa coraz trudniej przepływały Hermionie przez gardło - ojcem dziecka jest Fred.
Pani Weasley na początku zrobiła taką minę, jakby chciała dziewczynę uderzyć. Ale potem zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Kazała dziewczynom usiąść i opowiedzieć wszystko. Gdy skończyła, głos zabrała Molly.
-Ale jak to? Nie chciał mi powiedzieć? Bał się...?
-Tak... Przynajmniej tak mi się wydaje. Albo mnie nie kocha, a pani była tylko pretekstem do usunięcia ciąży - odpowiedziała Hermiona z trudem łykając łzy.
-A ty go kochasz? - spytała kobieta z wahaniem.
-Tak. Jak najbardziej. Od zawsze. Nie chciałam, żeby wyszło tak jakbym myślała, że jest, przepraszam za stwierdzenie, męską dziwką. Chciałabym z nim o tym porozmawiać, ale nie wiem czy jest w tym sens, skoro prawdopodobnie mnie nie kocha, a to dziecko to rzeczywiście tylko alkoholowa wpadka.
Po tym wszystkim pani Weasley przytuliła Hermionę. Cieszyła się, że dziewczyna traktuje ja w ten sposób, że nie boi się wyznać swoich sekretów.
***
Macie 4. Trochę krótko, ale raczej takie będą rozdziały tego bloga, bo nie mam w zwyczaju rozpisywania się :) Jeśli już tu jesteś, skomentuj! ♥
Wieczorem, przy kolacji atmosfera była dość gęsta. Dało się wykryć nerwy obu dziewczyn. Ginny także się denerwowała, bo wiedziała, że jej mama może nie poradzić sobie z tak ciężką wiadomością. Ale teraz to Hermiona była najważniejsza.
Po posiłku panowie poszli na dwór, ponieważ było jeszcze dość jasno. Dziewczyny zostały, pod pretekstem pomocy. Pani Weasley na początku chciała, aby poszły i cieszyły się resztką wakacji. Chciała zostać sama, żeby móc w spokoju opłakiwać zmarłych w wypadku. W normalnej sytuacji dziewczyny zgodziłyby się, natomiast teraz nie mogły zwlekać.
-Pani Weasley... - zaczęła Hermiona.
-Tak, kochanie? - odpowiedziała wdowa.
-Muszę pani powiedzieć coś ważnego. To najprawdopodobniej nie będzie dla pani miła wia-wiadomość, ale... - głos jej się załamał. Ginny wiedziała co robić i w geście otuchy i wsparcia ścisnęła jej dłoń - Ale nie mogę tego dłużej ukrywać. - zerknęła na kobietę i z przykrością zauważyła, że ta zbladła.
-Mów. Nie musisz się mnie obawiać.
-Ja... Ja jestem w ciąży.
-O Boże... - szepnęła Molly - Ale... ale z kim? Z... z R o n e m?
-Nie - słowa coraz trudniej przepływały Hermionie przez gardło - ojcem dziecka jest Fred.
Pani Weasley na początku zrobiła taką minę, jakby chciała dziewczynę uderzyć. Ale potem zdała sobie sprawę z powagi sytuacji. Kazała dziewczynom usiąść i opowiedzieć wszystko. Gdy skończyła, głos zabrała Molly.
-Ale jak to? Nie chciał mi powiedzieć? Bał się...?
-Tak... Przynajmniej tak mi się wydaje. Albo mnie nie kocha, a pani była tylko pretekstem do usunięcia ciąży - odpowiedziała Hermiona z trudem łykając łzy.
-A ty go kochasz? - spytała kobieta z wahaniem.
-Tak. Jak najbardziej. Od zawsze. Nie chciałam, żeby wyszło tak jakbym myślała, że jest, przepraszam za stwierdzenie, męską dziwką. Chciałabym z nim o tym porozmawiać, ale nie wiem czy jest w tym sens, skoro prawdopodobnie mnie nie kocha, a to dziecko to rzeczywiście tylko alkoholowa wpadka.
Po tym wszystkim pani Weasley przytuliła Hermionę. Cieszyła się, że dziewczyna traktuje ja w ten sposób, że nie boi się wyznać swoich sekretów.
***
Macie 4. Trochę krótko, ale raczej takie będą rozdziały tego bloga, bo nie mam w zwyczaju rozpisywania się :) Jeśli już tu jesteś, skomentuj! ♥